piątek, 22 maja 2015

Rozdział 1

Przebiegam przez ulicę, licząc się z klaksonem aut. Trudno. W życiu trzeba ryzykować. Nawet zabiciem się. Boże, będę zaraz spóźniona! – krzyczę w myślach, przepychając się przez tłumy ludzi. Jak na złość wszyscy pędzą w drugą stronę. Czy to jest pechowy dzień Adrianne? Mam takie wrażenie. Najpierw mój budzik przeciwstawił się i nie zadzwonił. Później śpiesząc się do metra, wylałam kawę z termo kubka na garnitur biznesmena – obyło się bez większych szkód. Był miły. A teraz, mam pięć minut na dotarcie o uczelni. Na dodatek tacham ze sobą teczkę z pracami. Wielką teczkę, która ciągle zsuwa mi się z ramienia. Brązowe kosmyki włosów, co chwila wpadają mi do oczu. Staram się nie tracić cierpliwości i biec dalej. Chociaż jest trudno. Muszę uważać, aby się nie wywrócić. Udało się! Akademia Sztuk Pięknych w Paryżu. Głęboki oddech i witaj pracowity dniu!
Wchodzę do budynku i już znajduje się na tak dobrze znanych mi korytarzach. Pamiętam pierwszy dzień tutaj, kompletnie nie wiedziałam w którym kierunku iść. Czułam się jak w labiryncie. A teraz? Akademia to mój drugi dom. Będąc tu jestem szczęśliwa że mogę robić wszystko to co kocham. Czasem jest ciężko, czasem mam problem, kryzys, ale zawsze udaje mi się wszystkie te przeciwności pokonać. Chociażby dzisiejszy poranek. Nie należał do najłatwiejszych. Ani do najprzyjemniejszych. Ale wolałam przeżyć te trudności i dotrzeć na zajęcia, niż zostać w domu i żałować. Nie lubiłam nadrabiać. Zawsze wolałam być przygotowana. Wolałam mieć wszystko pod kontrolą. To znaczy. nie byłam perfekcjonistką. Broń Boże. Po prostu nie lubiłam mieć bałaganu wokół siebie. Czarne jest czarne, a białe jest białe. Ale jak każdy artysta widzę też inne barwy oraz odcienie. Nie jestem umysłem ścisłym, nie widzę samej logiki. Humanista ma prawo bawić się kolorami. Budować inny wymiar, inną rzeczywistość. Często bujam w obłokach. Przeważnie stojąc przed płótnem.
Poprawiam okulary na swoich włosach i ruszam po schodach na pierwsze piętro, gdzie mam pierwsze tego dnia zajęcia. Profesor Servantes oczekuje dzisiaj mojego dzieła, więc nie zamierzam kazać jej czekać ani minutę za długo. Jestem zadowolona z tego co stworzyłam i szczerze liczę, że ją również to ujmie. Jeśli tak..to. jestem o kolejne zaliczenie dalej.
- Dzień dobry - mówi, kiedy zdyszana wpadam do auli. - Zaszczyciła nas pani swoją obecnością.
Mierzy mnie krytycznym wzrokiem. Ona już taka jest. Zimna, nieuprzejma i bardzo wymagająca. Są różni ludzie. Ta kobieta zna się na rzeczy. Dużo mnie nauczyła przez ostatnie miesiące. Profesor jest szczupła. Włosy zawsze ma splecione w warkocz. Nie farbuje ich, choć jest już siwa do reszty. Ma około pięćdziesięciu lat. Nie zaglądałam jej w dowód.
Kiwam jedynie z szacunkiem w jej stronę i kładę torbę na ziemi. Dopiero teraz czuję jaka była ciężka. Całe ramię mam odrętwiałe. Kucam przy niej i szukam odpowiedniego obrazu. Serce zaczyna mi szybciej bić, gdy nie mogę go znaleźć. Na pewno go wzięłam, przecież pamiętam... Jest! Bliska zawału, wstaję z płótnem w ręce i podchodzę do kobiety. Bierze ode mnie pracę i przygląda jej się badawczo. Milczę, splatając palce ze sobą. Muszę cierpliwie poczekać. Ona to ocenia.
- Nie jestem pewna co takiego chciałaś mi pokazać - patrzy na mnie kątem oka i stawia obraz na płótnie idąc parę kroków do tyłu.
- Miałam wizję - wyjaśniam. - Chciałam przedstawić umysł dziecka przez obraz.
- Och.. - jej mina. Jej wzrok momentalnie się zmienia. Patrzy na mnie przez chwilę i ponownie wraca wzrokiem do obrazu. - Zawiśnie w głównym korytarzu.
Otwieram szeroko usta. Co? Przecież coś takiego to prestiż. Dosłownie. Największa nagroda. Ja na to nie zasługuję. O Boże.
- Jaki ma tytuł? - pyta bez tchu. Wydaje się być całkowicie zachwycona.
- Świat dziecka - mówię cicho.
Wiem, jak to prosto brzmi. Ale też prosto to przedstawiam.
- Idealnie. - kiwa głową. - Możesz być z siebie dumna, Adrianne.
- Dziękuję, madame - uśmiecham się i odwracam.
Wracam na swoje miejsce, podekscytowana. Jestem zadowolona, dumna i wszystko na raz.
Szczerze cicho liczyłam, że mnie pochwali, ale w życiu nie spodziewałam się...tego.
Uśmiecham się pod nosem. Przez resztę zajęć jestem szczęśliwa. Słucham, zapisuję, rysuję. Czas leci dosyć szybko. Na ostatnim wykładzie przychodzi do nas dziekan. Mówi o zbliżającym się projekcie. Słucham uważnie gdyż to brzmi... Wow. To walka o szacunek na arenie międzynarodowej.
Zaczynam myśleć o tym, co ja zrobię. Muszę się postarać. Muszę znaleźć temat. Chyba udam się do biblioteki. Taka okazja może ponownie pojawiać się, kiedy już nie będę miała siły utrzymać w ręce pędzla. Zadanie polega na namalowaniu dowolną techniką obrazu który uświadomić ma odbiorcy przemijanie. Nie jest to jednak takie proste gdyż do tego trzeba dołączyć jeszcze referat, a to mnie nieco przytłacza. Wiem jednak że nie mogę się poddać. Chociażbym nie miała spać ani jednej nocy przez ten okres, nie odpuszczę. To będzie teraz priorytet mojego codziennego życia. W mojej głowie mam już jasno nakreślony cel. Wygrać.


~***~
Pierwszy rozdział jest krótki. Wprowadzający. Ale następne będą ciekawsze, obiecujemy.
Czekamy na wasze opinie :)

10 komentarzy:

  1. Świetny :) zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wprowadzający,ale ciekawy
    Naprawdę super :)
    Zycze weny i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne,strasznie mi sie to podoba :) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham artystów więc czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świat artystów jest świetny. Na pewno będę śledzić pilnie losy nowego opowiadania. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdział :)
    Na razie jest to wprowadzenie, i nie mogę doczekać się co będzie dalej :)
    Do następnego ! /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń